Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 września 2011

Taca raz i lecę na przegląd blogów:)

Szybko, szybciutko bo czasu mało, a ja już usycham z tęsknoty za blogowym światem i nowymi inspiracjami.
Taca. Taką sobie zrobiłam, techniką z niciaka, bo inaczej nie umiem, a już mi się po nocach śniła:)



Pozdrawiam i życzę pięknego tygodnia:)

czwartek, 25 sierpnia 2011

Drugie życie drewna-lub osiedlowe almi decor ; )

Wczoraj wieczorem, wracając do domu pod zsypem wypatrzyłam piękny kawał drewna, który kiedyś był istotną częścią lampy. Od razu zobaczyłam w nim świeczniki, i już wiedziałam, że zabieram go do domu :)



A dziś ruszyłam z produkcją. Pocięłam na 4 kawałki,  oszlifowałam co nieco, pomalowałam na waniliowo, a zagłębienia i wypukłości podkreśliłam brązową, rozwodnioną farbą.









Brązową farbę od razu ścierałam suchą szmatką. Na koniec poprawiłam niedoróbki, trochę przetarłam i są, 4 nowe świeczniki :




Zdjęcia tradycyjnie, niestety, robione komórką więc kolory nieco zafałszowane. Od września postaram się w tym temacie poprawić :)

Ps.Czy u Was też była taka okropna burza nad ranem? Strasznie się bałam :(
  Na szczęście u nas obyło się bez większych strat. Zalało nam tylko trochę podłogę i jedną ścianę- wiatr otworzył, widać niedokładnie zamknięte, drzwi balkonowe. Mam nadzieję, że i u Was bez większych strat.


Pozdrawiam!



http://www.shabbymaison.pl/




piątek, 19 sierpnia 2011

Poskromienie papierów.

Ostatnio tyle się dzieje, że nie wiem w co ręce włożyć.
W moim życiu zawodowym duże zmiany, co za tym idzie sporo emocji i nerwów.
Cierpi przez to mieszkanie, nie mam czasu na porządne sprzątanie nie mówiąc już o stworzeniu czegoś cieszącego oczy i serce.
Na szczęście zawsze można liczyć na okazję i przypadek. Kilka dni temu wypatrzyłam takie oto pudełka:


możliwość ich podpisywania / mają mini tablice/ podbiła moje serce :)














Pozdrawiam odwiedzających i życzę jak najwięcej słońca, które od kilku dni, znowu nas rozpieszcza :))



piątek, 5 sierpnia 2011

Niciak czyli sojusz angielsko - francuski,

choć miało być inaczej. Miało być surowo. Lekko pobielone, z widoczną strukturą drewna i uchwytami typu muszelka. Miks mebla aptecznego ze starą paletą ;). Ale drewno okazało się być płytą... :)
Więc jest tak:








Materiał w różyczki podbity jest miękką pianką, by móc wbijać w niego szpilki i igły.
Na wczorajszym meczu Śląska z Lokomotivem  uszyłam / z nerwów/ muffinkę na szpilki.






Bogate wnętrze :




Na tym zdjęciu widać, że nie ma jeszcze gałek. Potrzebuję takich niewielkiego rozmiaru. Mam nadzieję, że uda mi się coś wyszperać.


Pozdrawiam i dziękuje za odwiedziny.

Kasia

środa, 3 sierpnia 2011

Nic wielkiego.

Nic wielkiego, bo kwiaty wypatrzone i kupione u ulicznej handlarki. Nawet nie pamiętam już, jak się nazywają, ale przywołały wspomnienia. Mojej babci i jej tajemniczego ogrodu, bo to było naprawdę niezwykłe miejsce.Do dziś pamiętam lwie pyszczki i malwy zawsze wyższe ode mnie, choć nigdy nie byłam niska. Ferie barw i niezwykłe zapachy.
Maciejka, która w czerwcowe wieczory upajała swym zapachem, smak malin, które u babci były największe i najsmaczniejsze. Ziarenka groszku wyłuskiwane na miejscu i pożerane z wielkim apetytem, choć do dziś  nie lubię warzyw. Piękny ogród, który niezauważalnie przechodził w las, i nagle można było zbierać jagody i grzyby.

To było piękne miejsce...








Zrobiłam kilka dni temu moją pierwszą poszewkę na poduszkę przy pomocy farbek do tkanin.
Nic oryginalnego, ale strasznie chciałam ją mieć i mam / pomysł zaczerpnięty z house doctor/.
Następnym jednak razem postaram się zmusić do zrobienia na tkaninie szkicu, bo tu niestety poleciałam na żywioł, i litery są niezbyt dobrze rozplanowane. Grrrrr....:(




Pozdrawiam!

poniedziałek, 25 lipca 2011

Realacja z ZH.

Zgodnie z obietnicą czas na relację z Zary Home, bo jednak uległam i byłam ;)
I gdyby nie to, że tradycyjnie Poznań nie rozczarował, byłby to zmarnowany dzień.
Nie wiem, czy to wina wyprzedaży, czy w tym sklepie jest tak zawsze, ale prawie niczego tam nie ma.
Trochę szkła, trochę sztućców -jeden model mnie naprawdę zachwycił, ale był made in China, a ja z założenia nie kupuję do kontaktów z żywnością niczego z tą metką.
Trochę bielizny pościelowej, ale już w cenach zbyt wysokich jak na moją kieszeń.
Trochę świeczników, większość z tworzywa sztucznego, świetnego,wyglądającego jak szkło. Dopiero przy bliższym oglądzie i wzięciu do ręki zorientowałam się, że to jednak nie szkło, choć cena bardzo "szklana" ;)

Tak naprawdę podobały mi się tylko gałki i uchwyty, oraz chwosty. Duży wybór i atrakcyjne ceny.


Cóż, zajrzeć może i warto, ale są fajniejsze miejsca, moim zdaniem, oczywiście. I nie o ceny tylko chodzi, bo te jednak nie są aż takie wysokie, ale o wybór, styl i design.

A tu dwa moje łupy, kupione by jednak nie wracać z pustymi rękoma;)








No, i to tyle.


Ps. przed chwilą dotarł mój ostatni, jeszcze przedurlopowy zakup. Oldskulowy niciak. Ma fantastyczny system szufladek i skrytek. I to właśnie nim, będę zajmowała się w ciągu najbliższych dni.



Pozdrawiam słonecznie, podobno lato wraca!

piątek, 22 lipca 2011

Pilna WIELKA prośba:)

do Dziewczyn z Poznania, okolic lub tych które wiedzą:)
Otóż dowiedziałam się niedawno, że w Poznaniu jest  Zara Home. Jutro mam czas, by się do Poznania przejechać, tylko czy warto? Czy któraś z Was była już w tym sklepie, i ewentualnie mogłaby wyrazić o nim  opinię( no bo, że Poznań ładny to wiem, bo byłam nie raz). Tylko czy warto kulikać się pociągiem z Wrocławia do Poznania dla Zary Home? :)
Za ewentualne odpowiedzi dziękuję i pozdrawiam z deszczowo jesiennego :( Wrocławia.

Kasia

poniedziałek, 18 lipca 2011

Kryształowy zawrót głowy.

Wróciliśmy wczoraj z urlopu. Dobrze, że dziś też mamy wolne. Po urlopie trzeba bowiem wypocząć ;)

Przed wyjazdem wspominałam o moim bańkowym zakupie. Dziś kilka dodatkowych aranżacji. Te bańki są naprawdę świetne, można je aranżować na mnóstwo sposobów.






Doskonale sprawdzają się też jako świeczniki, trzeba tylko przyciąć wąskie świeczki na mniejsze kawałki; lub jako pojemniki na wszelkie drobne przydasie.
W czasie urlopu mieszkaliśmy w Szklarskiej Porębie, która była naszą bazą wypadową.
Powiem Wam szczerze, że pierwszego dnia byłam przerażona tym miastem, no bo góry wiadomo, że piękne. Ale miasto, a właściwie główna ulica-tragedia. Wszędzie budy z pstrokata, tandetną chińszczyzną nie mającą nic w spólnego z pięknem Karkonoszy. Głośna muzyka, z każdej knajpy inna, głośni ludzie, mnóstwo samochodów, i wszechobecny zapach starego, smażonego oleju.

No ale...im dalej w las, tym piękniej.
A oprócz lasów, rzek i gór huty szkła. Udało nam się odwiedzić Leśną Hutę oraz Hutę Julię i ich sklep firmowy z pięknym kryształami. Bajeczne rzeczy. Podobnie zresztą jak w hucie w Harrachowie. Od tej wizyty marzę o kryształowym żyrandolu.
 Oczywiście uległam i kupiłam: cukierniczkę, świeczniki i jajo-bombonierkę. Niestety, mój aparat z komórki zupełnie nie oddaje piękna tych rzeczy:(
O szkle i krysztale długo mogłabym mówić, tym bardziej, że odwiedziliśmy też Pragę, a tam można oszaleć od wprost przytłaczającej ilości pięknych rzeczy, nie tylko zresztą ze szkła.



Ten post jest już nieprzyzwoicie długi, dlatego już na koniec, bez zbędnego opisu mój nowy nabytek, który dziś odebrałam z poczty. Waga Adler.






Pozdrawiam Was serdecznie i pędzę na Wasze blogi.

niedziela, 10 lipca 2011

Urlop

Jadę odpocząć. Będziemy w górach, i mam nadzieję, że pogoda dopisze. Dziś nad ranem była okropna burza. Mdlałam, ze strachu. Mam nadzieję, ze Wy jesteście odważniejsze.
Chciałam Wam życzyć pięknych dni, i wspomnieć, że upolowałam ostatnio sporo pięknych rzeczy. Między innymi bańki szklane, lecznicze w 3 rozmiarach/ modelach. Są super. Cześć zostanie świecznikami, część mini-wazonami a reszta...No, okaże się ;)
Jedno zdjęcie, niestety w kiepskiej jakość, na zobrazowanie pomysłu "bańkowego"  Poprawię się po urlopie:)

Pięknych dni życzę, i do poczytania !

piątek, 1 lipca 2011

Demolujesz sypialnię ?

Mieszkanie? Tak mógłby zapytać nieoczekiwany gość, gdyby teraz do mnie wpadł. Wzięłam się w końcu za sypialnię. Maluję łóżko, kupione w tamtym roku w komisie, na biało. W tak zwanym międzyczasie, gdy schnie kolejna warstwa farby, wyprodukowałam dwie poszewki.
No ale ciągle mi jeszcze było mało.
Gapiąc się/odurzona farbami i lakierami/ na paletę, która mieszkała w sypialni/ bo na pewno się przyda ;)/ wymyśliłam sobie półki.
I mam. Dwie. Świeżo wyprodukowane. Mam nadzieję, że wieczorem zawisną już na ścianie, i będę mogła je zaaranżować.
 Sypialnia wreszcie nie odrzuca -na ścianie za wezgłowiem łózka było ogniste tabasco, które strasznie działało mi na nerwy. Teraz jest spokojniej, bardziej po mojemu.
No i wszystkie ściany są jeszcze puste... :)))
Można szaleć ;)










Pozdrawiam i życzę pięknego dnia.
We Wrocławiu dziś pada, a jak nie pada to szaro i buro. Mam nadzieję, że u Was pogoda jest ładniejsza.

środa, 29 czerwca 2011

Przegląd ostatnich dni.

To już lato :)

Dziś mało pisania, a więcej zdjęć prac z ostatnich dni. Szału nie ma, bo i czasu ostatnio brak. Wśród moich znajomych nastał bowiem czas ślubów i chrztów :) Lub w odwrotnej kolejności :)
No, ale ja nie o tym.

Ostatnio pisałam, że zakochałam się etykietach, szczególnie tych aptecznych. Miłość trwa. Przekopuję internet w poszukiwaniu inspiracji i butelek. Tymczasem etykiety dostają wazony i inne butelki, które mam już w domu.




Tu etykietę przyczepiłam gumką recepturką. Nie zależało mi na perfekcyjnym wykonaniu. Ma być raczej z przymrużeniem oka.


I pozostałe dłubanki: 






Deska "durnostojka" do kuchni, kawałek drewna, stare sztućce i trochę zadrukowanego papieru. 


Byłam też ostatnio w "wielkich sklepach" na zakupach. W Auchan na dziale z biżuterią wypatrzyłam kameę. Bardzo mi się spodobała.



Oraz w Ikei. Tam z kolei oczarował mnie błękitny dzbanuszek.Był nawet trochę obity ;)


   Pozdrawiam słonecznie i życzę pięknego weekendu.

Chciałabym też podziękować wszystkim blogerkom, za to ze są. Bo Jesteście wielkim źródłem inspiracji,  a lektura Waszych blogów, to zawsze przyjemność. Jestem tu jeszcze nowa, i ciągle odkrywam nowe "perełki". To jest piękne!

czwartek, 16 czerwca 2011

Niezły numer ;)

Zauroczyły mnie numerki. I etykiety. Drukuję, moczę w kawie i suszę jak mała manufaktura ;) Bo trudno mi się oprzeć ich urokowi...
Niektóre po polsku, niektóre nie. Czasami etykieta jest nawiązaniem do zawartości, czasami doklejam ją z przymrużeniem oka.






Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za odwiedziny.